niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 1 "Mamy przesrane..."

To dość. Hmm... Niezręczne , że tak to nazwę...
Obiecałam , że napiszę historię o naszej klasie. Bo nigdy w takiej nie byłam. Jesteście wyjątkowi dla mnie.
Więc oto i ona. :)
Jeżeli nie chcesz czytać nie czytaj.
A za nim skomentujesz bezmyślnie to pamiętaj :
Słowa też bolą.




Nie życzę tego nikomu. Biegu przez korytarz walcząc o to by żyć normalnie. No cóż. Może dorośleliśmy? Co ja pierniczę… Mamy po 16 lat. Korytarz był utrzymany w bieli i beżu . Tylko linoleum było szare. Co jakiś czas mijaliśmy drzwi lub szklane fragmenty ścian. Olaf biegł na przedzie sprawdzając czy jest czysto. Za nim Szymon  ochraniający początek grupy i  ja razem z resztą. Na końcu Jędrek również ochraniający.
-STAĆ DZIECIARNIA!-wrzask generała się rozległ.
-Mateusz! Gdzie teraz?!-zawołał Olaf odpychając mężczyznę o surowym wyrazie twarzy  jak gdyby nigdy nic. Maja uderzyła go w jakiś punkt na karku.
-Znajdź drzwi z napisem "EXIT" po lewej stronie na końcu korytarza! Michał! Rozwal drzwi!-odpowiedział . Może i był trzeźwy na umyśle , ale był przerażony w głębi duszy tak jak my wszyscy.
-Mogliśmy się przegrupować…-wymamrotała Natalia.
-Wyłapali by nas. Malon sam mówił ,że w grupie jesteśmy najsilniejsi…-wymamrotałam.
-Zniknął. Zostawił nas. –prychnęła Eliza.
-Coś mi się nie wydaje… Jeszcze go zobaczymy. Tak mi podpowiada  intuicja przynajmniej-odezwała się Magda.
-Wszystko się może zmienić. –powiedziałam razem z Julką.
 Pisnęłam słysząc strzały. Kurde… Nic nam nie będzie. Nic nam nie będzie. Nic nam nie będzie. Fuuuuck!!!! Póki Olaf , Szymon , Jędrek i Max żyją. Coś mi się nie wydaje , że ten stan się zmieni…
Trzask metalu. Nadal strzały. Weszliśmy na teren ognia.
 –Olaf biegnij! Zabijesz wszystkich nieumyślnie!-zawołała Patrycja.
Olaf miał zdolność , która sprawiała , że odpychał od siebie takie rzeczy jak pociski , strzałki i wiele innych.  Wracając do opowieści. Pan Tarcza zbiegł po schodach , a za nim Michał. Jędrek z Szymonem osłaniali wszystkich. Nieudolnie , ale im się udawało. Jeszcze będą mieli okazję to poćwiczyć. I to nie jedną. Na końcu Max się zawahał po czym stanął w drzwiach prowadzących na schody. Był ostatni.
-Obiady w kantynie były okropne…-mruknął po czym usłyszałam świst i zamykane metalowe drzwi.
Max był naszym Jeżozwierzem. Hedgehog (przypis.aut. : hedżehog) .
Na schodach było ciemno. Jak cholera. Zapaliły się czerwone światła awaryjne.
-Łukasz?-zawołała Olka w ciemności. –To ty…?
-No… Tak jakoś…To tylko przypadek!-zarzekał się.
-Spokojnie ludzie!!!-wrzasnął Kacper rozświetlając swoją ognistą czupryną (DOSŁOWNIE.) w miarę duży odcinek schodów.
Stopni było dużo. O wiele za dużo.
-Dobrze idziemy?!-zawołał Konrad.
-Jestem pewien… Może Eliza mnie skorygować…-mruknął Mateusz.
-Mi się wydaje , że jest okej.
Cichym szeptom towarzyszyły odgłosy tenisówek i innych butów uderzających o metalowe stopnie wijące się w dół niczym spirala. Zaczynałam mieć klaustrofobię.
-Spokojnie. Nie próbuj mdleć bo będziesz potrzebna…-poklepała mnie Olga po ramieniu.
Kyrie…
Ku mojej uldze Olaf znalazł właściwe drzwi.
-CHOLERA!-wrzasnął. 
Michał zamachnął się by uderzyć w czytnik odcisków palców.
-Ejejej!-odepchnął go Łukasz.
-Ja to zrobię Towarzyszu…-mruknął sarkastycznie. 
Poprawił okulary po czym oparł się prawą dłonią o czytnik i niby znudzony przyglądał się swoim czarnym adidasom. Pulpit zaświecił się na zielono  , a drzwi się otworzyły pokazując kawałek asfaltu , trawy . Trochę rzeczywistości , która była na wyciągnięcie ręki.  Skrawek cholernej wolności… Tylko parę metrów. Wszyscy rzucili się biegiem do lasu pomiędzy drzewa.
Niechcący się przegrupowaliśmy. Wydało mi się to złe , ale adrenalina nam uderzyła do głowy… Jeden biegł w lewo , drugi w prawo , trzeci prosto , a czwarty w kierunek mi bliżej nieznany. A za nimi biegli ci , którzy im ufali. Albo czuli , że mają biec akurat w tę stronę. Bez wyżej znanego mi powodu pobiegłam za Olafem i Szymonem . Złapałam Dominikę w przegubie , też nie wiedziałam czemu. Na początku zaprotestowała , ale po paru metrach biegła ze mną ramię w ramię.  Gdzieś koło nas mignął Kacper z tym jego zapalonym łbem…
Może nie widzę przyszłości. Może nie myślę racjonalnie…  Ale mam przeczucie…
Że mamy przesrane.


No… To ten… Pierwszy rozdział jest!
Czekam na uwagi i komentarze.
Długość będzie różna zależnie od weny , więc…
CIAO!
Wasza Rosa

4 komentarze:

  1. AMANDA JESTES ZAJEBISTA <3 WIECEJ CHCE!

    OdpowiedzUsuń
  2. wszyscy czekają na więcej !

    OdpowiedzUsuń
  3. okej... jak pokazywałaś mi to w szkole to nie wyłapałam jednej rzeczy. ,, nieudolnie, ale im się udawało,, to troszkę nielogiczne. pomyślałabym nad tym. Po za tym.... BOMBA. Masz fajny pomysł i ciekawa jestem dalszej części więc, tak jak mówiłam w szkole: będę cię gnębić do skutku:) ja ci radze po skończeniu zawsze czytać co napisałaś, żeby uniknąć jakiś błędów składniowych itp. ale narzeekam! masakra... co ja tu jeszcze.... nie no chyba nic, do zobaczenia jutro:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem , że nie logicznie. Nie wiedziałam jak to poprawić , więc zostawiłam tak jak było -.-

      Usuń